Jak dobrze karmić ? » Co to znaczy dobra karma ?
Czy dobra karma musi być droga ?
Kupując karmę, właściciele psów coraz częściej zaczynają się zastanawiać, na ile można wierzyć w to, co przekazuje im producent, bo kiedy zaczynają wgłębiać się w zamieszczone na workach opisy, coś im się to wszystko nie klei. Próbują dociekać, czy cena produktu rzeczywiście odzwierciedla jego jakość, ale mają z tym problem, bo jak twierdzą, coraz bardziej zaciera się różnica między pojęciem „opis produktu” a „bajer”. Znajduje to odzwierciedlenie w listach do naszej redakcji, jest to problem tak często poruszany, że postanowiliśmy co nieco na ten temat napisać.
Nasi czytelnicy pytają o to, czy warto kupować droższą karmę, skoro pies bez problemu je tę z supermarketu, czy karma najdroższa jest zawsze najlepsza, a najtańsza najgorsza, co to są produkty pochodzenia zwierzęcego, a także po czym, oprócz ceny, można poznać, czy karma jest naprawdę dobrej jakości. Odpowiedź nie jest łatwa, zwłaszcza, że podawane na etykietach składniki łączone są w dowolny sposób, uniemożliwiający ich porównanie. Dlatego postaramy się zwrócić uwagę na niektóre praktyki producentów, importerów i dystrybutorów, mające na celu ukrycie niewygodnych informacji i nadanie produktowi rangi wyższej niż ta, na jaką rzeczywiście zasługuje.
Od tego, co znajdzie się w tej misce zależy jego dobra kondycja i zdrowie
Gdyby nie te zastrzeżenia, na pytanie czy zdrowe żywienie psa musi dużo kosztować - można by było z czystym sumieniem odpowiedzieć twierdząco, ponieważ wysoka jakość zawsze kosztuje i nie jest możliwe, żeby jakaś karma była jednocześnie najlepsza i najtańsza. Kiedyś taki slogan reklamowy był bardzo często używany, dziś spotyka się go już raczej rzadko, przeważnie w powiązaniu z produktami najniższej jakości. Pozostaje tylko dziwić się, że jeszcze ktoś się na to nabiera. Wysokiej jakości składniki są drogie i trzeba za nie sporo zapłacić, stąd też cena 12-15 kg worka markowej karmy waha się w przedziale 200-300, a czasem nawet 400 złotych. Jest w niej nie tylko koszt surowca i producenta, ale także standardowe koszty dystrybucji (importerzy, hurtownie, sklepy, przedstawiciele handlowi) a także marketingu. W przypadku niektórych producentów, zwłaszcza te ostatnie bywają szczególnie rozbudowane: reklama prasowa oraz telewizyjna, wspieranie wystaw kynologicznych, kluby hodowców, wyprawki dla szczeniąt, różnego rodzaju gadżety, nie mówiąc już o kosztownym sponsorowaniu programów telewizyjnych. Takie są prawa handlu, tylko czy koniecznie wszyscy musimy za to płacić i ile, przy tak rozbudowanych kosztach towarzyszących, warta jest sama karma, którą wsypujemy do psiej miski. Bo przecież dla jej nabywcy tylko to się w efekcie końcowym liczy.
Wiadomo, że każdy produkt ma cenę brzegową, powyżej której trudno go będzie sprzedać. To powoduje, że nie można jej dowolnie podnosić, o czym producenci karmy doskonale wiedzą. Dlatego też, żeby utrzymać ją na dotychczasowym poziomie, wielu z nich zamiast ograniczyć koszty towarzyszące, decyduje się na użycie tańszych składników, co oczywiście skutkuje obniżeniem jakości. Cena jest wówczas bardziej przystępna, ale karma o wiele mniej wartościowa. Z tym też niektórzy producenci potrafią sobie poradzić, wystarczy, że odpowiednio przeredagują etykietę produktu, żeby przed mało wnikliwym nabywcą udało się ten fakt sprytnie ukryć. Sama o mało co dałabym się na to nabrać. Moje psy jadły karmę konserwowaną witaminą E, kiedy przypadkiem, przy kolejnym zakupionym worku zauważyłam brak rzucającej się w oczy informacji na ten temat, za to w opisie pojawiły się chemiczne środki konserwujące. Nie wierząc własnym oczom, sprawdziłam stary worek - jest witamina E. Jej wprowadzeniu towarzyszył wielki szum, powrót do szkodliwej chemii, który przeprowadzono tak szybko, że aż podejrzewam, że był z góry zaplanowany, dokonał się bardzo dyskretnie i bez rozgłosu.
W ostatnich latach, dzięki różnym programom telewizyjnym bardzo wzrosła świadomość roli, jaką odgrywa prawidłowe żywienie oraz fatalnych skutków niezdrowej diety. Coraz uważniej przyglądamy się temu, co trafia na nasze talerze i w ślad za tym coraz częściej zadajemy sobie pytanie, co tak naprawdę jedzą nasze psy i jak to wpływa na ich zdrowie. Zastanawiamy się skąd się biorą tak duże, czasem pięciokrotne różnice w cenach poszczególnych karm i czy zawsze cena jest odzwierciedleniem jakości. Czy rzeczywiście najdroższa z nich jest najlepsza i co może być w karmie, której jeden kilogram, po opłaceniu wszystkich wyżej wymienionych kosztów, już na sklepowej półce kosztuje niewiele ponad cztery złote, a do każdego worka od czasu do czasu w promocji dołączony jest jeszcze smakołyk lub zabawka. Słowem: ile tak naprawdę jest karmy w karmie i jak uniknąć płacenia za różnego rodzaju gadżety, które nikomu nie są potrzebne, ale producenci nie mają odwagi z nich zrezygnować, bo klienci bardzo je lubią. Tak bardzo, że nawet nie zauważają ich fatalnej jakości. Widziałam frisbee zrobione z niebezpiecznego dla psa, kruchego plastiku, które spadając na ziemię rozpadło się na części i zabawkę w postaci sznura upapranego brązowym klejem, którym usiłowano połączyć go z równie kruchą jak tamto frisbee, plastikową piłeczką. Ofiarodawca powinien dołączyć do nich informację: dla bezpieczeństwa psa - przed użyciem wyrzucić.
Kolorowe granulki to efekt farby, a nie marchewki i szpinaku
Jakość żywienia ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia i prawidłowego rozwoju naszych czworonogów. Praktycznie każda karma jest w stanie zapewnić im uczucie sytości, choć tej z niższej półki trzeba dać dużo więcej, co powoduje, że żywienie staje się bardziej kosztowne, niż by się to na pierwszy rzut oka wydawało. Jednak największym problemem jest jakość produktów wyjściowych i ich właściwe proporcje, bo od tego zależy zrównoważony wzrost psa, jego odporność, zdrowie i sprawność do późnej starości. Bardzo często popełnianym błędem jest utożsamianie kosztów utrzymania psa z ceną, jaką płacimy za jego wyżywienie. Niestety w wielu przypadkach trzeba do tego dodać koszty leczenia, bo zła dieta rujnuje zdrowie. Coraz więcej psów należących do ras dużych i olbrzymich ma poważne dolegliwości w obrębie układu kostno-stawowego, bo w karmach które jedzą, nie ma wystarczającej ilości składników będących ich podstawowym budulcem. Do tego dochodzą powodowane złym żywieniem problemy z trawieniem, coraz częściej występujące alergie oraz niepokojąco rosnąca ilość chorób nowotworowych, które na liście przyczyn zgonów naszych podopiecznych, już od kilku lat są na pierwszym miejscu. Niewiele osób wie, że nieustanne problemy z gruczołami okołoodbytowymi mogą być skutkiem nieodpowiedniego żywienia.
Produkty przeznaczone do karmienia zwierząt domowych są kontrolowane niezwykle rzadko. Przeprowadzona w ubiegłym roku przez Inspekcję Handlową kontrola skupiła się głównie na produktach najbardziej popularnych i wykazała daleko idącą rozbieżność między ich rzeczywistym składem, a tym deklarowanym na opakowaniu. Stwierdzono nie tylko zaniżanie ilości niektórych, wyszczególnionych na etykiecie składników, ale nawet całkowity ich brak. Mięsa trudno się w nich doszukać, nie wiadomo też jakiego rodzaju są słynne „produkty pochodzenia zwierzęcego” jakie do nich trafiają. Warto wiedzieć, że między nimi a mięsem jest zasadnicza różnica. Mięsem można nazwać wyłącznie to, co zawiera mięśnie i może być określone co do rodzaju. Tylko wtedy można mówić, że do produkcji karmy użyto mięsa - np. z kur, kaczek, ryb, krów lub jagniąt. Natomiast produkty pochodzenia zwierzęcego są zawsze wielką niewiadomą, często również dla producenta. Najwięksi z nich zamawiają je w specjalnych zakładach, nie precyzując przy tym wymaganego składu jakościowego, a jedynie ilość białka. Może ono pochodzić z różnych źródeł a warto wiedzieć, że nie wszystkie białka są przez organizm psa przyswajane. Do fabryki dostarczane są więc gotowe bloki zawierające płuca, nerki, jelita, oczy i uszy, wymiona, skóry, zmielone kopyta i kości. Z kurcząt trafiają tu tylko korpusy, głowy i czasem pióra, a z ryb szkielety, płetwy oraz ogony. Z warzyw obierki, a jeśli kukurydza, to tylko środkowe części, będące odpadem po oddzieleniu ziaren. Do tego już w fabryce dodaje się zboża oraz chemiczne środki konserwujące, a czasem również barwiące. Jak widać producenci wiedzą, że są jeszcze nabywcy którzy naiwnie wierzą, że zielone granulki zawdzięczają swój kolor obecności szpinaku a czerwone marchewki, bo tak im powiedział sprzedawca. O tym, że zarówno chemiczne środki konserwujące jak i koloryzujące są bardzo szkodliwe, nikt nie informuje, zwłaszcza, że w majestacie prawa można je ukryć pod pozornie uspokajającym określeniem: środki konserwujące dopuszczone przez UE.
Dla psa najważniejsze jest mięso, niestety w wielu karmach
można je znaleźć wyłącznie na zamieszczonym na worku obrazku
Z listów naszych czytelników wynika, że większość z nich bardzo troszczy się o swoje psy. Niektórzy skłonni są wydać na nie nawet więcej niż nakazuje rozsądek, ale zdecydowana większość nie chce przepłacać i szuka produktów w rozsądnej, adekwatnej do jakości cenie. To właśnie ona jest jednym z ważniejszych elementów, jakie przy wyborze brane są przez nich pod uwagę. Nie tylko w przypadku, gdy szukają karmy najtańszej, ale również wtedy, gdy chcąc kupić najlepszą, sięgają odruchowo po najdroższą w przekonaniu, że za jej ceną automatycznie musi iść najwyższa jakość. Niestety nie jest to takie oczywiste, bo w zależności od marki, wielkość poszczególnych grup kosztów i ich udział w ostatecznej cenie produktu bardzo się różni. Bywa, że to, co powinno być w niej najważniejsze, czyli wartość produktów wyjściowych, stanowi tylko niewielką część kwoty, jaką trzeba zapłacić za nią w sklepie. Reszta to koszt wielostopniowego systemu sprzedaży, czyli pośredników oraz bardzo nieraz rozbudowanej reklamy i marketingu, za które płaci oczywiście nabywca.
Z tego co zostało napisane powyżej jasno wynika, gdzie należy szukać oszczędności. Z całą pewnością nie w jakości produktu, bo to odbije się na zdrowiu psa oraz komforcie i długości jego życia. Z tego względu należy odradzić karmy z najniższej półki, sprzedawane głównie w supermarketach. Ich główną i chyba jedyną zaletą jest cena. Nabywcy mają tego świadomość, bo większość z nich wzbogaca codzienną dietę swojego psa dorzucając mu polecane przez producenta mięsne saszetki lub resztki ze stołu. Jest to wbrew podstawowej zasadzie, że sucha karma powinna być tak zbilansowana, że nie tylko nie ma potrzeby, ale nawet nie powinno się do niej niczego dorzucać. Bo jeśli została uczciwie wyprodukowana, musi zawierać wszystko to, co biorąc pod uwagę wiek oraz tryb życia psa, jest jego organizmowi potrzebne do prawidłowego funkcjonowania.
Tyle na temat karm ekonomicznych, które bardzo zdecydowanie odradzamy. Następne pod względem jakości są karmy klasy premium, które zalicza się do klasy średniej, ale nie stawia się im jasno określonych wymagań, dlatego w zależności od producenta są różnej jakości. Na najwyższej półce znajdują się karmy klasy najwyższej - super premium, które, jeśli mają zostać zaliczone do tej grupy, powinny trzymać najwyższe standardy jakościowe. Oznacza to przede wszystkim mięso a nie produkty pochodzenia zwierzęcego, konserwowanie witaminą E a nie środkami chemicznymi a także jasny, nie budzący wątpliwości skład produktu. Mimo to przed zakupem należy uważnie przestudiować etykietę, bo są między mini karmy, które spełniają te wymagania, ale niestety zdarzają się również takie, które mimo że na worku widnieje napis super premium, raczej nie powinny znaleźć się w tej grupie. Sądząc po opiniach, wiele osób podziela nasze zdanie. Nie podajemy nazw, bo naszym celem nie jest ocena poszczególnych produktów, tylko pokazanie, na co należy zwrócić uwagę, żeby odróżnić karmę dobrej jakości od tej, która ją tylko udaje.
Na koniec najtrudniejsze ze wszystkich stawianych nam pytań: jak dobrze karmić nie przepłacając, oraz która karma według nas jest najlepsza. Na to pytanie mogę odpowiedzieć jedynie we własnym imieniu, zdając sobie sprawę z tego, że mogę być posądzona o brak obiektywizmu i spotkać się z zarzutem, że nie wszystkie karmy zdołałam przetestować. To prawda, dlatego ograniczę się do tych, którymi po bardzo dokładnym przestudiowaniu ich składu, karmię moje własne psy. Od kilku lat pozostaję wierna duńskiej karmie Mills Farm, z której jestem bardzo zadowolona. Ze względu na to, że posiadam pięć psów, mających bardzo różne potrzeby, stosuję kilka rodzajów karm tej marki i wszystkie spełniają moje oczekiwania.
Oprócz subiektywnej oceny mogę wymienić kilka bardzo istotnych argumentów:
- Zgodnie z zasadą i moim przekonaniem, że w psiej diecie najważniejsze jest mięso, we wszystkich karmach Mills Farm jest ono głównym składnikiem. W zależności od rodzaju karmy jest to mięso kurcząt, kaczek, jagniąt lub ryb morskich.
- W karmie przeznaczonej dla psów dużych ras oprócz zwyczajowo stosowanej chondroityny i glukozaminy, są także substancje w 100% naturalne, pozyskane ze skorupiaków morskich, które hoduje się w jedynej na świecie, specjalnie w tym celu stworzonej farmie morskiej w Nowej Zelandii. Są doskonale przez organizm psa przyswajane, dzięki czemu wzmacniają kości i pozwalają utrzymać chrząstki stawowe w bardzo dobrym stanie.
- W karmach Mills Farm nie ma żadnych chemicznych substancji konserwujących, barwiących lub podnoszących smakowitość. Jest to bardzo ważne, ponieważ najtańsze, rutynowo używane do konserwowania karm dla zwierząt chemiczne antyoksydanty: BHA, BHT lub etoxyquina, są najprawdopodobniej odpowiedzialne za alergie, problemy skórne oraz choroby nowotworowe, które coraz częściej dotykają naszych czworonożnych przyjaciół. Środkiem gwarantującym zachowanie świeżości w Mills Farm-ie są w 100% naturalne tokoferole /witamina E oraz kwasek cytrynowy i rozmaryn, które zawierają bardzo dużą ilość antyoksydantów. Fakt, że są to jedyne środki dopuszczone przez Unię Europejską do konserwowania atestowanych produktów ekologicznych najwyższej jakości oraz pokarmów dla niemowląt, najlepiej świadczy o ich wysokiej jakości.
- W gamie Mills Farm są aż trzy karmy dla psów ze skłonnością do alergii. Wprawdzie z moimi psami nie mam tego rodzaju problemów, ale z tej linii bardzo smakuje im karma na kaczym mięsie i wyjątkowo wartościowa oraz sądząc po tym jak jest zjadana, smakowita karma na bazie łososia, kryla i amarantusa.
- Dla mojej prawie bezzębnej wiekowej yoreczki, która nie radzi sobie z gryzieniem, jest specjalna, tłoczona na zimno karma, o bardzo kruchych, rozpływających się w pyszczku granulkach.
- Nie znam problemów z trawieniem, luźnych stolców, wszystkie moje psy robią prawidłowe kupki, nawet adoptowana suczka po przejściach, która trafiła do mnie ze straszną biegunką i chronicznym zapaleniem gruczołów okołoodbytowych. Po zaleconym przez weterynarza leczeniu i zmianie diety, udało się jej wrócić do zdrowia.
- Wierzę w lecznicze możliwości ziół, dlatego podoba mi się, że oprócz sporej ilości owoców i warzyw, w karmie jest ich aż 30 rodzajów: regulują trawienie, usprawniają pracę nerek i serca, pobudzają krążenie, niektóre z nich działają bakteriobójczo, przeciwzapalnie, przeciwwirusowo i przeciwgrzybiczo. Wśród nich są również takie, które mają naukowo udowodnione działanie przeciwnowotworowe.
- Podoba mi się także sposób dystrybucji karmy, który został skrócony do minimum: karma z fabryki trafia prosto do magazynu importera. Stąd, z pominięciem jakichkolwiek pośredników wysyłana jest bezpośrednio do zamawiających ją przez stronę internetową http://millsfarm.pl właścicieli psów. Dzięki temu można ją kupić w bardzo dobrej cenie.
Tutaj można zobaczyć opinie innych właścicieli psów
https://www.opineo.pl/opinie-12327470-mills-farm-puppy-low-grain-12-kg.html
https://www.ceneo.pl/38042274#tab=reviews
https://www.skapiec.pl/site/cat/2916/comp/13698905_komentarze/2#opinie
oraz kilka opinii z Google
Podsumowując:
• Za jakość zawsze trzeba zapłacić, ale niekoniecznie przepłacać. Chodzi o to, żeby cena karmy uczciwie odzwierciedla jej jakość, a nie rozmach promocyjno-reklamowy producenta, za który zawsze musi zapłacić właściciel psa.
• Organizm psa ma określone potrzeby, które warunkują jego sprawne funkcjonowanie. Dlatego trzeba szukać karmy prawidłowo zbilansowanej, która jest w stanie w pełni je zaspokoić. Samo zwiększenie ilości nic nie da, ponieważ pies będzie wprawdzie syty, ale chronicznie niedożywiony, ze wszystkimi ujemnymi konsekwencjami dla jego zdrowia.
• Nie dajmy się nabrać na podejrzanie niską cenę. Z reguły karma, której cena jest najniższa wcale nie jest najtańsza, bo żeby zaspokoić głód, pies musi jej zjeść dwa razy więcej. Ma również znacznie mniejszą przyswajalność, co oznacza, że większa jej część znajdzie się na trawniku. Nie tylko mało pożytku, ale jeszcze więcej sprzątania.
• Przy wyborze karmy dokładnie sprawdźmy jej skład, bo to on jest najważniejszy. Szukajmy mięsa, unikajmy produktów pochodzenia zwierzęcego. Wyczulmy się na dodawane do niej środki chemiczne. Nigdy nie rezygnujmy z jakości, szukajmy producenta, który oszczędza na kosztach sprzedaży i marketingu, a nie na tym, co znajdzie się w psiej misce. Nasz czworonożny przyjaciel z pewnością to doceni.
Skomentuj artykuł - napisz, jeśli chcesz poszerzyć zawarte w nim informacje lub podzielić się swoim doświadczeniem. Masz ciekawy tekst lub zdjęcia swojego autorstwa skontaktuj się z nami. Wszystkich chętnych do współpracy serdecznie zapraszamy!