Odpowiedź jest krótka: większość tak, i to bardzo, jeśli tylko mają cierpliwego i konsekwentnego nauczyciela. Pies bez problemu uczy się około 100 komend i to obrazuje jak duże mamy pole do popisu. Większości z nich może go nauczyć sam właściciel, bardziej zaawansowane szkolenie warto jednak prowadzić pod okiem fachowca. Jest to najlepsza metoda, bo nie popełniamy błędów, dzięki czemu nauka idzie sprawniej i bez problemów.

Każde szkolenie trzeba zacząć od zestawu ćwiczeń najprostszych i nie powinno się przechodzić do następnych, dopóki umiejętność wykonywania poprzednich nie została jeszcze ugruntowana. Najlepszą metodą perswazji jest oczywiście smakołyk i pochwała przewodnika, a po ćwiczeniach chwila szaleńczej zabawy, żeby pokazać psu jak bardzo jego pan jest z niego dumny i zadowolony. Dla takiego nauczyciela pies zrobi wszystko. Pamiętajmy, że nasz podopieczny nie lubi być strofowany, unikajmy ostro wydawanych komend, bo bardzo często powodują odwrotny skutek. Przemawiajmy do niego spokojnie i nie zapominajmy o tym, że szkolenie powinno i naprawdę może być przyjemnością, zarówno dla psa, jak i jego opiekuna. Przeplatajmy naukę chwilą zabawy, a jeśli pies ma wyjątkowo zły dzień, bo jemu też się to zdarza, skróćmy szkolenie lub lepiej z niego zrezygnujmy.
Jeśli zadbaliśmy o odpowiednią socjalizację, pies szybko nawiąże kontakty z innymi psami biorącymi udział w szkoleniu i oswoi się z dużą ilością osób i psów, co potem bardzo ułatwi panowanie nad nim podczas spacerów po mieście i nawiązywania znajomości z innymi psami. Wszystkim psom trzeba zapewnić możliwość wybiegania, bo od tego zależy nasz spokój i ich dobre samopoczucie. Można oczywiście wypuścić psa do ogrodu, żeby się wybiegał, ale to nie to samo, co szkolenie, które go rozwija i praca z właścicielem. Nie chodzi tu o sportowe wyczyny, ale zapewnienie psu zajęcia, które angażuje go fizycznie, umysłowo i emocjonalnie. Zacząć trzeba od nauki posłuszeństwa i wykonywania podstawowych komend, bo wtedy życie z psem będzie łatwiejsze. Większość z nich stać jednak na więcej, z pasją wykonują nowe zadania i mają z tego wielką frajdę, nawet podanie suchej karmy w specjalnie skonstruowanej misce, którą, przesuwając odpowiednie klapki, same muszą otworzyć, może być dla nich fascynującą łamigłówką.

Ktoś, kto nigdy nie szkolił psa, nie wie ile traci, jaka to jest nieprawdopodobna satysfakcja i przyjemność. Bardzo często, kiedy kończy się jeden poziom szkolenia i dumni właściciele odbierają świadectwa i medale, natychmiast umawiają się na następny kurs, bo to jest coś, co naprawdę uzależnia. Wiem, szkoliłam moje psy i wszystkich do tego gorąco namawiam. A czy psy to lubią – wystarczy popatrzeć na zdjęcia: one są zachwycone, wpatrzone w swojego przewodnika, bo nic tak nie pomaga nawiązać przyjacielskiej więzi z psem jak właśnie szkolenie.
Wbrew temu, co się czasem słyszy, szkoląc psa nie ograniczamy mu swobody, wręcz przeciwnie, stwarzamy szansę na jej zwiększenie. Wychodząc na spacer z dobrze wyszkolonym psem, błyskawicznie reagującym na każde polecenie, możemy go spuścić ze smyczy, bo mimo to spokojnie idzie przy nodze, a jeśli pozwolimy mu pobiegać, mamy pewność, że na pierwsze zawołanie do nas wróci. Jeśli nie będzie nachalny wobec gości i nie będzie wymuszał, żeby bez przerwy dawać mu coś ze stołu, nie trzeba go będzie zamykać w drugim pokoju. Również wakacje z dobrze ułożonym psem mogą być prawdziwą przyjemnością i jeśli tylko miejsce w samochodzie na to pozwoli, z chęcią go ze sobą zabierzemy. Z moim sznaucerem olbrzymem, który miał szkolenie obronne III stopnia nie bałam się wieczorem pójść sama na spacer, bo nawet bardzo zaczepnie nastawieni wielbiciele napojów wyskokowych mijając nas jakoś dziwnie łagodnieli i omijali nas dużym łukiem.
Jest jeszcze korzyść, która przeważnie umyka uwadze właścicieli, którzy rozważają profesjonalne szkolenie: pies na placu ćwiczeń oswaja się się z obecnością kilkudziesięciu obcych osób i równie dużej ilości nieznanych psów różnej wielkości i o bardzo różnym charakterze. Uczy się nie tylko posłuszeństwa, ale również zawierania znajomości i pozytywnego nastawienia do obcych ludzi i psów spotykanych na spacerze. Jest bardziej skłonny do zawierania znajomości niż bójek Opiekunowie, którzy przed szkoleniem na spacerze nerwowo rozglądali się, czy gdzieś w oddali nie pojawił się jakiś pies lub dziwnie wyglądający człowiek i na jego widok odruchowo ściągali smycz lub zmieniali trasę, z pewnością to ucywilizowanie swojego przyjaciela docenią.














