Nie jestem przeciwniczką klatek dla psów pod warunkiem, że ich użycie jest rzeczywiście uzasadnione, choć nie da się ukryć, że od pewnego czasu są one zdecydowanie nadużywane. Na rozmaitych forach internetowych przedstawia się jako lek na niemal wszystkie problemy wychowawcze:
– psy się gryzą – najlepiej zamknąć je w klatach i wypuszczać naprzemiennie
– pies gryzie meble – zamknąć go w klatce, wtedy nie będzie miał do nich dostępu
– pies sika na dywan – zamknąć go w klatce, na własne posłanie się nie załatwi
– pies atakuje gości – zamknąć go w klatce, to ich nie pogryzie.
We wszystkich tych przypadkach klatka może doraźnie pomóc, ale w żadnym z nich nie jest w stanie rozwiązać prawdziwego problemu. Zamiast wychować psa, wykorzenić złe nawyki i nauczyć poprawnego zachowania, co nieraz wymaga trochę czasu i pracy, wolimy pójść na łatwiznę i ograniczyć szkolenie do kilku prostych komend: siad, leżeć i „do klatki”. Socjalizacja i budowanie bliskich więzów z psem, a także nauka posłuszeństwa, przez całe dziesięciolecia nie wymagały używania klatki i w moim przekonaniu, nadal jej nie potrzebują. Dlatego co najmniej dziwny wydaje się fakt, że nawet w czasie obowiązywania już bardzo dawno skompromitowanej teorii dominacji, nikt (oprócz pseudo-hodowców) psów do klatek nie wsadzał, a stało się to modne dopiero wtedy, kiedy powszechnie uznano konieczność zrozumienia psiej psychiki i stosowania pozytywnych metod wychowania oraz szkolenia.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, minimalna powierzchnia wybiegu dla psa powinna, w zależności od jego wielkości, mieć od 9 do 15m². Na takim terenie pies może się wybiegać, nawet jeśli jest ich więcej. Największe dostępne w handlu klatki dla psów zazwyczaj mają powierzchnię około 1 m², trudno więc mówić o choćby minimalnym komforcie czworonoga. To tak jakby człowiek musiał spędzić kilka godzin mając do dyspozycji miejsce o powierzchni biurka, bez możliwości jego opuszczenia. Można sobie to, choć z trudem, wyobrazić od czasu do czasu, ale na pewno nie przez wiele godzin, z niewielkimi przerwami i to każdego dnia.
Są jednak sytuacje, w których posiadanie klatki może ułatwić życie:
- klatka jako azyl dla psa
Nie ulega wątpliwości, że nasz przyjaciel potrzebuje zacisznego miejsca, w którym może się schronić i nikt go nie będzie niepokoił. Nie musi to być jednak zamykana klatka, do tego celu zupełnie wystarczy wygodne legowisko położone w zacisznym miejscu, a dla małego pieska budka lub specjalnie zaaranżowany kącik w zabudowie meblowej pokoju. Klatka jest również dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, że pozostanie przez cały czas otwarta, przynajmniej do czasu, zanim pies jej nie polubi i w pełni nie zaakceptuje. Dopiero wtedy można ją zamknąć, ale tylko od czasu do czasu, kiedy rzeczywiście pojawi się taka potrzeba, a potem od razu trzeba ją otworzyć, bo tylko wtedy pozostanie dla psa miejscem przyjaznym i nie będzie miał oporów, żeby z niej korzystać kiedy będzie miał ochotę na tzw. święty spokój.
Pies źle znosi zamknięcie i dlatego trzeba traktować je jako ostateczność. Skoro uważamy, że klatka to wymarzone miejsce dla psa, to dlaczego trzeba go do niej nieraz kilka tygodni przyzwyczajać? Nigdy nie słyszałam żeby trzeba było stosować specjalny trening by skłonić psa do spania na kanapie, bo jest to nie tylko wygodne, ale również podwyższone miejsce, które zapewnia mu widok na cały pokój i jest przez niego natychmiast akceptowane. Jeśli konsekwentnie będziemy odsyłać psa do klatki, oczywiście to polecenie wykona, ale to nie znaczy, że klatkę polubi. W normalnych warunkach lubi często zmieniać miejsce – kiedy jest ciepło kładzie się na zimnej podłodze, a jeśli zimno, jak najbliżej kaloryfera. Podobnie jak my lubi zmienić otoczenie, przespacerować się i „rozprostować kości” oraz sprawdzić co dzieje się za oknem lub w drugim pokoju i dlatego nigdy nie powinien być w klatce zamykany na wiele godzin, bo zamiast ją polubić, będzie od niej uciekać.
- zapobieganie zniszczeniom, gdy pies zostaje sam
Ze szczeniakiem jest podobnie jak z małym dzieckiem, żadnego z nich nie można zostawić bez nadzoru. Wyobraźnia czworonożnego malucha nie zna granic i naszym zadaniem jest nauczyć go, co może robić w domu, a co jest zakazane. Widok poważnych zniszczeń w mieszkaniu po powrocie z pracy każdego z nas może przyprawić o szybsze bicie serca i nie da się ukryć, że w tym momencie pojawia się pokusa zamknięcia psa w klatce na czas naszej nieobecności. Ale nie łudźmy się, że to rozwiąże wszystkie problemy będące przyczyną niszczycielskich skłonności naszego pupila. Pies nie robi nam tego na złość, bo w przeciwieństwie do ludzi nie zna tego rodzaju motywacji, tylko dlatego, że się po prostu nudzi i rozpaczliwie usiłuje znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zamknięcie go na jakiś czas w klatce da nam gwarancję, że nie przegryzie przewodu elektrycznego lub nie zniszczy nowej kanapy, ale nie rozwiąże prawdziwego problemu.
Nie mamy prawa psa winić za to, że niszczy z nudów, bo nie został w porę przyzwyczajony do samotnego zostawania, wskutek czego cierpi z powodu lęku separacyjnego lub złego samopoczucia. Zamknięcie go w klatce nie spowoduje, że któryś z tych problemów sam się rozwiąże, tylko możliwości rozładowania psiego stresu będą ograniczone. W tym przypadku dbamy o swój spokój i bezpieczeństwo psa, ale nie o jego psychikę i dobre samopoczucie. Tymczasem zamiast maskować problemy, trzeba skupić się na ich rozwiązywaniu np. przed wyjściem z domu wyjść z nim na spacer i solidnie go wybiegać, żeby wypuścić nadmiar energii, pochować wszystkie luźne przedmioty (buty, kosz na śmieci) mogące znaleźć się w obszarze jego zainteresowania, a zostawić mu różne zabawki, którymi może się zająć podczas naszej nieobecności. Warto także ograniczyć mu dostęp do tych miejsc, które mogą być dla niego niebezpieczne, lub które jest w stanie zniszczyć. Pamiętajmy jednak, że choć wspomaganie się klatką może nam pomóc w wychowaniu psa, na pewno go nie zastąpi.
- problemy z czystością
Żaden pies nie załatwi się na swoje legowisko chyba, że ma problemy zdrowotne i po prostu nie jest w stanie się powstrzymać. Zostawiając go na długie godziny w klatce, usiłujemy na nim wymusić jak najdłuższe wstrzymywanie się z załatwieniem potrzeb fizjologicznych. Jest to bardzo szkodliwe jego dla zdrowia – przyjmuje się, że szczeniak jest w stanie wstrzymać się tyle godzin ile ma lat, zatem trzymiesięczny maluch powinien pozostać w klatce maksymalnie 3 godziny, po czym trzeba wynieść go na rękach tam, gdzie powinien się załatwić.

Jeśli bezpośrednio z klatki pies jest wynoszony na miejsce gdzie ma się załatwiać, nauka czystości faktycznie może przebiegać szybciej. Pamiętajmy jednakże jest to okres kształtowania psiej psychiki, okres gdzie szczeniak najwięcej się uczy, potrzebuje różnorodnych bodźców i nawiązywania porozumienia ze swoim panem. Jeśli będzie spędzał dużo czasu w klatce, może wprawdzie trochę szybciej nauczyć czystości ale kosztem zaniedbania innych aspektów jego wychowania
Po wyjściu z klatki załatwia się gdzie popadnie, za co znowu trafia do klatki i robi się błędne koło. Wydaje się, ze znacznie lepsze jest wstawienie do pokoju niewielkiego kojca gdzie szczeniak będzie miał miejsce do spania, do zabawy i na toaletę. Pies bardzo szybko pojmuje, że ma się załatwiać np. na podkłady (zwłaszcza, jeśli był tego uczony już u hodowcy) a nauka czystości będzie przebiegać we właściwym dla jego wieku tempie.
Trzeba pamiętać, że niewłaściwie wprowadzona klatka, nie tylko nie zapewni psu bezpieczeństwa. ale może prowadzić do szeregu niepożądanych zachowań – załatwiania się pod siebie, samookaleczenia (np. liżąc łapy aż do powstania ran) , ślinotoku na tle nerwowym. Dlatego tak ważne jest właściwe, pozbawione pośpiechu, przyzwyczajenie do niej psa.
W kolejnych artykułach przedstawiamy pozostałe zastosowania klatek w domu i poza domem.

Jak widać klatka może mieć więcej zastosowań















