Każdy może nauczyć swojego psa czystości, chodzenia przy nodze i wykonywania kilku innych, podstawowych poleceń. Kiedy już doskonale radzi sobie w otaczającym go świecie i poprawnie je wykonuje, przychodzi moment, że właściciel uświadamia sobie, że sam już niczego więcej nie jest w stanie go nauczyć.
Warto wówczas pomyśleć o dalszym szkoleniu pod okiem fachowca i zapisać psa na kursy organizowane przez Związek Kynologiczny w Polsce lub którąś z licznych prywatnych szkół dla psów. W takich ośrodkach instruktor zamiast uczyć psa, szkoli jego właściciela, pokazując mu się jak powinien psa uczyć, w jaki sposób mobilizować go do działania i jak go nagradzać, żeby osiągnąć efekt.

Obecność trenera pozwala niezwłocznie wyjaśnić wszystkie pojawiające się wątpliwości i uniknąć popełniania i utrwalania błędów. Dodatkowym atutem jest obecność innych psów, bo w grupie psy szybciej i chętniej się uczą. Atmosfera takich spotkań jest zupełnie wyjątkowa, uczestnicy się zżywają i kiedy kurs się kończy, natychmiast myślą o następnym. Szkolenie ma same plusy, zarówno dla właściciela, któremu dobrze zrobi ruch na świeżym powietrzu, jak i dla psa, który zdobędzie „wykształcenie” i nauczy się nawiązywania przyjacielskich kontaktów z innymi psami. Główną zaletą kursów jest to, że właściciel sam szkoli swojego psa, dzięki temu lepiej go poznaje i uczy się jak go dobrze ułożyć i wychować.
Jestem przeciwniczką oddawania psa na szkolenie, zapewne dlatego, że w pewnym okresie bardzo wiele szkółek, które trenowały psy zwłaszcza te duże, pod nieobecność właściciela, zajmowało się głównie ich zaostrzaniem, które ni mniej ni więcej, robi z psa bandytę. Jeśli nawet będzie to porządne, uczciwe szkolenie, to pies najczęściej słucha poleceń tylko tej osoby, która go szkoliła i nie chce wykonywać poleceń swojego opiekuna. Komendy również trzeba umieć wydawać, wystarczy, żeby były inaczej sformułowane, by pies ich nie rozumiał i na nie nie reagował.
Tego rodzaju szkolenie nie rozwiązuje problemu nawiązania bliskiej relacji i podporządkowania psa właścicielowi, bo to dokonuje się właśnie w trakcie szkolenia. Podczas wspólnej pracy pies bardzo się zżywa ze swoim przewodnikiem i bardzo sobie te wspólne zajęcia ceni, bo ma wtedy swojego pana tylko dla siebie. Jeśli pies łatwo się uczy, a do tego rozsadza go energia, warto pomyśleć o kursach agility i zapisać się do takiej szkółki, która ma również tego rodzaju zajęcia w swoim programie. Nie trzeba od razu brać udziału w zawodach, można to potraktować jako urozmaicenie szkolenia i przyjemne spędzanie czasu.
Zdobyte na kursach umiejętności trzeba utrwalać powtarzając przy każdej okazji wyuczone komendy, bo z czasem pies je zapomina. Jest to szczególnie ważne w przypadku psa władczego, skłonnego do dominacji, bo w ten sposób każdego dnia przypominamy mu, że pana należy słuchać. Przy takim regularnym odświeżaniu pamięci jest mało prawdopodobne, by wpadł na pomysł wypowiedzenia mu posłuszeństwa.

Szkoląc psa nie ograniczamy mu swobody, jak to czasem twierdzą ci, którym trudno się zmobilizować by psa szkolić, ale stwarzamy mu szansę na znaczne jej zwiększenie. Wychodzenie na spacer z psem, który spokojnie idzie na smyczy i błyskawicznie reaguje na każdą komendę jest prawdziwą przyjemnością i z pewnością częściej będzie zabierany na dłuższe spacery. Jeśli nasz przyjaciel nie będzie nagabywał domowników, skomlał przy zastawionym stole i wytrącał im z ręki widelec, nie będzie musiał być zamykany, gdy w domu pojawią się goście. Również wakacje z psem, który jest ułożony i dobrze wychowany, mogą być obopólną przyjemnością i jeśli tylko miejsce, w którym je zamierzamy spędzić na to pozwoli, z ochotą go ze sobą zabierzemy. Warto o tym pamiętać.














