Co jakiś czas pojawiają się w prasie protesty osób zamieszkujących duże bloki, których do rozpaczy doprowadzają zapaskudzone psimi odchodami ulice i trawniki. Biorąc pod uwagę ilość żyjących w wielkich osiedlach psów, trudno się z nimi nie zgodzić. Doskonale ich rozumiem, wychodząc ze swojego domu sama niejednokrotnie o mało nie wdeptywałam w pozostawioną przed furtką psią kupę. Gdyby właściciel psa miał trochę wyobraźni, to jeśli już po psie nie sprząta, powinien go co najmniej ściągnąć na skraj chodnika, bo tam trudniej by było w nią wdepnąć. O tym co się dzieje na trawnikach przed dużymi blokami, lepiej nie mówić. Niestety pewnie prędzej w naszym kraju wyrosną palmy, niż właściciele nauczą się sprzątać po swoich psach.

Brudzi? – co za problem, zaraz to ludzie na butach rozniosą
Jak to jest w innych krajach – różnie. Wielokrotnie jeździłam do Danii, tam nie ma mowy, żeby pies załatwił się na ulicy, a właściciel po nim nie posprzątał. Przyjaciele, u których się zatrzymywałam mieszkali w małym miasteczku, wychodzili z psami na spacer do pobliskiego zagajnika i do tego momentu ani jeden pies nie próbował się załatwić. Dopiero w wyznaczonym miejscu spuszczano je ze smyczy i robiły wszystko na co miały ochotę. Mieszkali w jednym z szeregu domów jednorodzinnych, na których zapleczu rozciągał się bardzo duży wspólny dla wszystkich teren rekreacyjny porośnięty trawą, gdzie bawiły się dzieci a dorośli grali w badmintona lub rozkładali koc i kładli się na trawie. Kwitło życie towarzyski i nie muszę chyba dodawać, że trawnik był idealnie czysty, bo choć były z nimi psy, to w tym miejscu się nie załatwiały, bo tak je nauczono. Wolę sobie nawet nie wyobrażać jak by to u nas wyglądało.
Żeby mnie ktoś nie posądził o to, że chwalę co cudze, to na pocieszenie opowiem, jak to jest we Francji. Mieszkańcy tego skądinąd pięknego kraju są niereformowalni. Nie chcą sprzątać po swoich psach twierdząc, że inne psy też brudzą i jak ich właściciele zaczną sprzątać, to być może oni też się nad tym zastanowią. Póki co uważają, że skoro psy brudzą, to widocznie muszą. Ponieważ wszystkie akcje zakończyły się niepowodzeniem, włodarze Montagne-sur-Gironde, niewielkiego miasteczka na południu Francji zdecydowali się zawstydzić mieszkańców i główną arterię miasta przemianowali, w dosłownym tłumaczeniu, na Ulicę psich g-wien. Niestety nie wiemy czy to poskutkowało, bo być może metoda byłaby warta rozpowszechnienia. Na dowód słynna już tablica:

U nas postawiono na nowoczesną technikę, w Poznaniu stanął pierwszy na świecie rekuperator psich odchodów, który umożliwia pozbycie się sprzątniętych do woreczka psich kup. Zaraz potem podobne urządzenie testował Toruń i Gdańsk. Wygląda to trochę jak automat do gry i działa dość podobnie z tym, że zamiast żetonów do środka należy wrzucić woreczek z psią kupą a następnie pociągnąć za wajchę jak w „jednorękim bandycie” i obserwować na małym monitorze, czy pojawią się obok siebie trzy identyczne obrazki. Jeśli tak, jest wygrana: piłeczka lub gryzak dla psa. Jeśli nie, wrzucający i jego czworonożny przyjaciel muszą zadowolić się fanfarami i brawami, które wydobywają się z wnętrza maszyny.
Urządzenie skonstruowano w ramach warsztatów „Think Blue” organizowanych przez firmę Volkswagen. Miało poprzez zabawę skłaniać właścicieli psów do sprzątania. Niestety, już pierwszego dnia maszynę uszkodzili wandale, ktoś urwał wajchę, ktoś inny włamał się do pojemnika z nagrodami i oczywiście je ukradł. Naprawa urządzenia wymagała odwiezienia go do serwisu, po dwóch dniach maszyna powróciła na swoje miejsce, ale obok niej postawiono osobę, która jej pilnuje, instruuje właścicieli psów i zachęca ich do sprzątania. Obecnie korzysta z niej coraz więcej osób, jest sporo takich, którym to rozwiązanie coraz bardziej zaczyna się podobać a wszyscy mieszkańcy osiedla zwracają uwagę na coraz bardziej czyste trawniki. Inicjatorzy są zdeterminowani, zdecydowali, że będą wyjaśniać, zachęcać i uczyć tak długo, aż właściciele psów sami znajdą przyjemność w spacerowaniu po czystych ulicach. Chwalimy i szczerze życzymy sukcesów! Ja szczególnie, bo Poznań to moje rodzinne miasto.

Źródło: www.epoznan.pl
W miastach, w których nie ma takich dystrybutorów można zaopatrzyć się w taki pojemnik z woreczkami, tani i prosty w użyciu. Woreczek, po użyciu trzeba wyrzucić do najbliższego kosza na śmieci. Natomiast włodarze miast powinni zadbać o to, żeby rozstawić je na tyle gęsto, żeby nie trzeba było zbyt długo ich szukać

Za psa odpowiedzialny jest zawsze jego właściciel. Dobrze wychowany pies, który wychodząc z domu spokojnie mija sąsiadów, nie zanieczyszcza chodników i nie szczeka godzinami czekając na swojego pana, nie budzi złych emocji. Cała złość sąsiadów udręczonych nieodpowiedzialnym zachowaniem niektórych właścicieli obraca się przeciw psom, gdy tymczasem winni są ludzie, bo pies zachowuje się tak, jak mu jego pan pozwala. Dużo jeszcze w tej materii mamy do zrobienia. Jedno jest pewne, psa trzeba tak wychować, żeby nikomu nie zatruwał życia, bo za wszystkie jego przewinienia odpowiada jego właściciel.
Idąc z psem ulicą trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy boją się psów, lub ich po prostu nie lubią. Mają takie prawo. Duże psy, szczególnie należące do ras bojowych powinny zawsze na spacer wychodzić w kagańcu i być prowadzone na smyczy. Nie tylko dlatego, żeby kogoś nie pogryzły, ale również dlatego, żeby ludzie na ich widok nie wpadali w popłoch i nie musieli przechodzić na drugą stronę ulicy. Tłumaczenie, że pies jeszcze nikogo nie pogryzł świadczy o całkowitym braku odpowiedzialności jego opiekuna. Zdarzyło się kiedyś, że pies skoczył nagle na przechodzącego obok starszego człowieka. Nie pogryzł go nawet, ale dla chorego na serce mężczyzny był to taki szok, że w ciągu jednej chwili przewrócił się i zmarł na zawał. Nie zdołano nawet wezwać pogotowia.
Na zatłoczonym chodniku zawsze trzymajmy psa przy nodze, na krótkiej smyczy, w długą smycz któryś z przechodniów może się przez nieuwagę zaplątać i przewrócić. Nie dopuszczajmy do zbyt wylewnych powitań psa ze spotkanymi na ulicy znajomymi. Nie każdy będzie szczęśliwy, jeśli pies wskoczy mu na ramiona i zostawi na ubraniu ślady błota i śliny. Nikt nie lubi zakłócających spokój sąsiadów, ich rozkrzyczanych dzieci i źle wychowanych psów, tylko, że to ani dzieci ani psy nie są winne, tylko niefrasobliwi, nieliczący się z otoczeniem dorośli.

















