Akcję porodową można podzielić na 3 etapy:
1. Przygotowanie dróg rodnych do porodu
Tuż przed porodem zaczynają się skurcze macicy. Suka staje się bardzo niespokojna, nie może znaleźć sobie miejsca, biega po całym pokoju, drapie dywany lub legowisko i mocno dyszy. Taki stan przerywany krótkimi chwilami drzemki może trwać nawet kilkanaście godzin. Czasem chowa się po kątach, czasem przerażona przybiega do opiekunów i szuka u nich pomocy. Pojawiające się skurcze zwiastujące suka często odbiera jako konieczność wypróżnienia się i domaga się wyjścia na dwór. Pamiętajmy, że nie można jej w żadnym przypadku wypuścić luzem do ogrodu lub na ulicę, bo istnieje duże ryzyko, że poród pierwszego szczeniaka odbędzie się w krzakach.

w pęcherzu przodującym nie ma szczeniaka
Jeśli suka zaczyna rodzić późnym popołudniem, na ostatni przed porodem spacer trzeba wyjść możliwie jak najwcześniej, zanim zacznie się ściemniać i koniecznie na smyczy. Gdyby trzeba było wyjść wtedy, kiedy na dworze jest już zupełnie ciemno, weźmy ze sobą latarkę i nie spuszczajmy jej z oczu. Jeśli zacznie rodzić, możemy być pewni, że nie zrobi tego na otwartym terenie, ale schowa się gdzieś głęboko pod krzakami skąd wydostanie jej razem ze szczeniakiem może być nie lada problemem. Trzymajmy się blisko domu, bo może się zdarzyć, że trzeba będzie w wielkim pospiechu do niego wracać. Są suki, które rodzą w kucki, jeśli więc gdzieś przykucnie trzeba sprawdzić, czy załatwiała swoje potrzeby fizjologiczne, czy też właśnie urodziła pierwsze szczenię. Spotykałam już takich, którzy wychodzili na spacer z jednym czworonogiem a wracali z dwoma. Na szczęście znakomita większość suk nie włóczy się po krzakach, tylko rodzi na własnym posłaniu.
Rozpoczęcie akcji porodowej poprzedzone jest pojawieniem się pęcherza przodującego, który ma na celu otwarcie i uelastycznienie dróg rodnych. Tego pęcherza w żadnym wypadku nie wolno przerywać, powinien pozostać jak najdłużej, po pewnym czasie sam pęknie uwalniając znajdujące się w nim wody płodowe. Warto więc wcześniej podłożyć pod spód dość grubą warstwę ligniny, która je szybko wchłonie.
Patrząc z punktu widzenia fizjologii, na tym etapie następuje rozwarcie szyjki macicy i przygotowanie dróg rodnych do wyparcia szczeniąt. Pojawiają się skurcze, najczęściej niewidoczne przez powłoki brzuszne, które ustawiają płody w odpowiednim położeniu a ten, który przyjdzie na świat jako pierwszy, zostaje ukierunkowany w stronę szyjki macicy. Ten etap może trwać od 4 do 36 godzin.
2. Wypieranie płodów

za chwilę urodzi się pierwsze szczenię
Długość tego etapu zależy od ilości szczeniąt i trwa od 4 do 12 godzin. Pierwsze szczenię pojawia się przeważnie po 3-4 godzinach począwszy od pierwszych widocznych skurczów porodowych, następne w ciągu godziny, potem przerwy między kolejnymi szczeniakami stają się coraz krótsze. Oczywiście u suk, które już rodziły wszystko może przebiegać znacznie szybciej.
Od chwili pojawienia się pęcherza przodującego suka powinna znajdować się w miejscu, w którym będzie rodzić. Jeśli ma ochotę uciekać, należy ją delikatnie przytrzymać, pogłaskać, uspokoić oraz skłonić do pozostania na miejscu. W pomieszczeniu nie powinno być zbędnych, zwłaszcza obcych osób, głośno bawiących się dzieci, a szczególnie innych zwierząt. Suka może się czuć zagrożona i broniąc dostępu do rodzących się szczeniąt, zrobić im krzywdę. Jeśli w domu jest ktoś, kogo się boi, lepiej, żeby pozostał w innym pomieszczeniu, teraz powinna jej towarzyszyć osoba najbliższa, przy której czuje się całkowicie bezpieczna.

mamy pierwsze szczenię
W momencie, kiedy zaczynają się bóle parte, powinniśmy przygotować się do odebrania pierwszego szczeniaka. Pojawia się on w oblepiającym go pęcherzu płodowym, z którego suka uwalnia go zwykle energicznym lizaniem. Jeśli tego nie zrobi, sami musimy przerwać pęcherz, rozrywając go bardzo ostrożnie w okolicy głowy szczenięcia, tam, gdzie łatwo go uchwycić przy pomocy palców wskazujących i kciuków obydwu rąk. Nigdy (!) w żadnym przypadku, nie wolno przecinać pęcherza płodowego nożyczkami, bo to grozi okaleczeniem szczeniaka. Pępowinę skracamy tak, żeby miała w zależności od wielkości psa około 6 – 10 cm i ściskamy ją przez chwilę palcami w odległości około 1-2 cm od brzuszka tak, by ją zmiażdżyć, co powoduje, że szybko przestaje krwawić.
Suki bardzo często same odgryzają pępowinę, trzeba jednak kontrolować, czy nie robią tego zbyt krótko, bo może się to skończyć krwotokiem lub powstaniem przepukliny pępkowej. W takim przypadku zdecydowanie lepiej przyciąć ją nożyczkami. Jeśli pępowina uporczywie krwawi, zaciskamy ją na około jedną minutę sterylnym, wydezynfekowanym peanem (widoczne na zdjęciu karbowane na końcach szczypce służące do zaciskania naczyń) a następnie, upewniwszy się, że już nie krwawi, odcinamy ją w odległości około 3 cm od brzuszka.

przepuklina powstała na skutek zbyt krótkiego obcięcia pępowiny
Zwykle starczy kilkusekundowe zaciśnięcie pępowiny żeby przestała krwawić, jeśli trzeba, zaciskamy powtórnie, tym razem na odrobinę dłużej. Nie jestem zwolenniczką podwiązywania pępowiny nitką. Użycie peanu albo jeszcze lepiej własnych palców jest prostsze i bardziej przypomina miażdżenie pępowiny przez sukę. Zdarza się, że ona sama traktuje nitkę jak ciało obce i próbuje ją wygryźć. Bywa, że wygryza ją razem z kawałkiem pępowiny, co jest bardzo niebezpieczne, bo może spowodować powstanie przepukliny.
Uwaga: jeśli szczenię zatrzymało się w kanale rodnym tak, że widać tylko jego połowę i pozostaje w tym położeniu przez 2-3 minuty, trzeba mu pomóc wyciągając je bardzo delikatnie w dół, to znaczy takim ruchem, jakbyśmy chcieli je wprowadzić pod brzuch rodzącej suki. Możemy chwycić delikatnie za skórę lub jeszcze lepiej opleść ręką cały brzuszek i bardzo delikatnie, powoli wykręcić.
Jest to szczególnie ważne, gdy szczeniak rodzi się pośladkowo, ponieważ grozi mu uduszenie. Gdyby się to nie udało, nie wolno ciągnąć za łapki, ogon lub głowę ani próbować wyciągnąć szczeniaka na siłę, tylko pilnie wezwać lekarza weterynarii lub zawieźć sukę do lecznicy. Jeśli suka sama chce pomóc liżąc energicznie wychodzące na zewnątrz szczenię trzeba jej pozwolić, bo to najczęściej daje dobre efekty. Gdyby suka usiłowała wstawać lub uciekać, trzeba ją bardzo delikatnie, ale zdecydowanie przytrzymać i uspokoić, żeby zarówno szczenięciu jako i sobie nie zrobiła krzywdy.

zawiązywanie pępowiny – jedna osoba przytrzymuje szczenię, druga wiąże
Przed oddaniem szczeniaka suce do wylizania, sprawdzamy czy jego drogi oddechowe zostały należycie odśluzowane. Kładziemy go w bezpiecznej pozycji na okrytej ręcznikiem dłoni do góry brzuszkiem i energicznie wycieramy szorstką frotową szmatką, bo to pobudza krążenie. Delikatnie usuwamy szmatką lub gumową gruszką śluz z nosa oraz pyszczka. Jeśli wyraźnie oddycha i reaguje, a jego ciało jest sprężyste i pyszczkiem szuka matki, dostawiamy go do sutka i sprawdzamy czy dobrze ssie. Jeśli się krztusi, kładziemy szczeniaka grzbietem na gołej dłoni, głową w kierunku palców, nakrywamy drugą dłonią i przytrzymujemy go jakby w zamkniętej muszli ze stykającymi się palcami tak, żeby się nie wysunął. Sprawdzamy, czy głowa i kręgosłup są dobrze unieruchomione, tzn. całkowicie wsparte na dłoni, po czym płynnym wahadłowym ruchem obu rąk powoli huśtamy ułożone głową do dołu szczenię. W ten sposób oczyszczamy drogi oddechowe z resztek zalegającego śluzu. Jeśli jeszcze coś zalega w nosku, co objawia się furczeniem, możemy ponownie użyć gruszki dla niemowląt. Drogi oddechowe muszą być dokładnie oczyszczone ze śluzu, ciche popiskiwanie oznacza, że szczenię zaczęło prawidłowo samodzielnie oddychać. W sytuacji, gdy szczeniak jest w zamartwicy, a oczyszczenie dróg oddechowych nie daje rezultatu, można zrobić masaż serca uciskając rytmicznie klatkę piersiową zgiętymi palcami. Słabe ale przytomne szczenię można pobudzić do życia podając mu na czubku palca na język kroplę koniaku.

wycieranie i odśluzowanie szczeniaka
Odśluzowane szczenięta dajemy suce do wylizania. Czasami robi to tak intensywnie, że z trwogą patrzymy czy szczenię to przeżyje. Nie obawiajmy się, suka z pewnością nie zrobi mu krzywdy a taki porządny masaż znakomicie pobudza krążenie i oddychanie i na pewno maluchowi nie zaszkodzi. Możemy położyć go brzuchem do góry na naszych złączonych dłoniach i tak podstawić suce do wymasowania. Często już na tym etapie, a czasami dopiero po napiciu się siary, następuje oczyszczenie z zalegającej jelita bardzo ciemnej smółki (płodowy stolec).

nikt nie wymasuje szczenięcia lepiej niż matka
Wymasowane szczenię dostawiamy do sutka i głośne mlaskanie oznajmia całemu światu, że szczenię rozpoczęło samodzielne życie. Niektóre szczenięta instynktownie zaczynają ssać, inne nie dają sobie z tym rady. Trzeba im koniecznie pomóc, bo szczenię, które nie je, nie przeżyje. To, że szczenię ssie można łatwo poznać po tym, że w trakcie ssania łapkami ugniata sutek, a w momencie próby odciągnięcia go od sutka trzyma się mocno, ciągnie go za sobą i puszcza dopiero wtedy, kiedy odległość zwiększyła się na tyle, że nie może go już utrzymać. Jeśli szczenię odpada od sutka przy lekkim pociągnięciu, znaczy to, że nie ma siły, albo nie potrafi jeszcze ssać, wskutek czego najprawdopodobniej jest głodne. Odstawiamy więc te szczenięta, które są najedzone do koszyka i rozpoczynamy naukę ssania z tymi, które sobie nie radzą.

Wybieramy sutek, z którego już przy bardzo lekkim naciśnięciu wypływa mleko, najlepiej taki, z którego już jakieś szczenię piło, bo jest wtedy bardziej elastyczny i pachnący. Jest na nim ponadto bardzo wyraźnie widoczna linia, która wyznacza tę część sutka, która musi znaleźć się w pyszczku. Początkujący hodowca z reguły boi się, że jeśli szczeniakowi za głęboko wsadzi sutek do pyszczka, może się zadławić. Pragnę wszystkich uspokoić, że nie ma takiego niebezpieczeństwa. Poprzedni biesiadnik udowodnił, że nie tylko nic mu się nie stało, ale jest najedzony i szczęśliwy. Wkładamy więc sutek głęboko (sutek! a nie tylko brodawkę!) do szeroko otwartego pyszczka i delikatnie naciskamy go tak, by szczenię poczuło smak mleka. Zwykle to wystarczy żeby zachęcić je do ssania. Nie wolno się zniechęcać, szczenię nie może być głodne, bo szybko opadnie z sił, a wtedy możemy je stracić. To pierwsze mleko jest niezwykle cenne, bo zawiera siarę, w której matka przekazuje mu tak ważne na tym etapie życia ciała odpornościowe na najbliższe tygodnie.
Każde kolejne nowonarodzone szczenię pozostaje przy matce aż do pojawienia się następnej serii bólów partych. W tym momencie zabieramy szczenięta od suki, żeby ich nie przygniotła i mogła spokojnie rodzić. Przyjście na świat następnego szczeniaka maluchy przeczekują w bezpiecznej i ciepłej, ogrzewanej lampą na podczerwień przechowalni, a następnie wraz z resztą rodzeństwa wraca pod opiekę matki.

niektóre suki same sobie radzą z przegryzaniem błon płodowych
Odstępy między wydalaniem kolejnych płodów zależą od ich liczebności, wieku suki i jej kondycji. Może to być dosłownie parę minut, ale równie dobrze czasem przyjdzie nam czekać nawet dwie godziny. Jeśli w tym czasie suka nie ma bólów partych, nie ma powodu do obaw. Powodem do zaniepokojenia są natomiast nieskuteczne parcia przez około 20-30 minut, które mogą zwiastować komplikacje wymagające szybkiej interwencji lekarza weterynarii.
3. Wypieranie łożysk
Każde rozwijające się w ciele matki szczenię ma swoje łożysko, jest ich więc tyle, ile szczeniąt i wszystkie muszą zostać wydalone na zewnątrz, dlatego trzeba je skrupulatnie liczyć. Często razem ze szczeniakiem rodzi się jego łożysko, choć zdarza się, że suka wydala kilka łożysk naraz dopiero po urodzeniu kilku szczeniąt. Na ostatnie z nich trzeba czasem czekać nawet całą dobę. Istotną sprawą jest kontrolowanie ilości wydalonych łożysk i sprawdzanie czy ich liczba jest zgodna z ilością szczeniąt. Niestety w praktyce, biorąc pod uwagę fakt, że suka niektóre z nich zjada, jest to trudne i bardzo łatwo o pomyłkę, szczególnie, jeśli podczas porodu towarzyszy jej na zmianę kilka osób. W praktyce najłatwiej zapisywać łożyska, które zostały zjedzone, a pozostałe wkładać do jakiegoś pojemnika, żeby po zakończonej akcji porodowej można je było przeliczyć.

tak wygląda otoczone błonami płodowymi szczenię wraz z łożyskiem
Pamiętajmy, że suka nie powinna zjeść więcej niż 2-3 łożyska, bo choć stymulują akcje porodową, większa ilość może wywołać biegunkę. Pamiętając, że ilość łożysk musi być równa ilości szczeniąt, nie zlekceważmy problemu ich liczenia, ponieważ fakt niewydalenia przez sukę chociażby jednego łożyska wymaga zasięgnięcia porady lekarza weterynarii. Należy to zrobić jak najszybciej, żeby nie dopuścić do powstania stanu zapalnego. Na szczęście tego rodzaju problemy zdarzają się bardzo rzadko.
Po urodzeniu wszystkich szczeniąt suka ma nadal skurcze parte pomagające w zwijaniu macicy oraz oczyszczaniu dróg rodnych z tzw. lochii – jest to podbarwiony na ciemno zielony kolor śluzowaty wyciek, który z czasem staje się coraz bardziej krwawy. Wygląda to jak nieskuteczne próby kolejnych narodzin. Dodatkowo przez powłoki brzuszne dają się wyraźnie wyczuć twarde, przypominające płody, guzki. Jest to zwijająca się macica, jednak bywa, że na tym etapie nawet doświadczony lekarz może mieć problemy z jednoznacznym określeniem, czy to już definitywny koniec porodu i czy po kilku skurczach nie urodzi się jeszcze jedno szczenię. Dlatego rodząca suka ani na moment nie może zostać sama.

zmęczona, ale bardzo szczęśliwa mama
Jeśli oprócz okresowych parć nie ma żadnych innych niepokojących objawów odczekujemy dobę. Suka po porodzie powinna być spokojna i zajmować się swoimi dziećmi. Natomiast jeśli nie może znaleźć sobie miejsca, jest podenerwowana, trzeba natychmiast skonsultować się z lekarzem weterynarii, bo przyczyną może być nienarodzone lub czasem nawet martwe szczenię. W takiej sytuacji wskazane by było przeprowadzenie badania, które wyjaśni, czy w macicy nie zostało szczenię lub łożysko. W razie potrzeby można wykonać USG, które rozwieje wszystkie wątpliwości. Zdarzyło mi się, że dwa dni po fizjologicznym porodzie, podczas cesarskiego cięcia w macicy znalazło się jeszcze jedno żywe, dużo mniejsze od pozostałych, szczenię. Dwa tygodnie, dzień i noc walczyłam o jego życie, nie tylko przeżył, ale z czasem nadgonił straty i zrównał się ze swoim rodzeństwem. Piesek na cześć walecznego wodza o małym wzroście został nazwany Napoleon.
Począwszy od pierwszych skurczów aż do końca porodu nie dajemy suce nic do jedzenia, po pierwsze nie jest wskazane obciążanie żołądka, a po drugie zawsze trzeba liczyć się z koniecznością wykonania cesarskiego cięcia, a wtedy suka musi być na czczo. Natomiast przez cały czas powinna dostawać coś do picia, najlepsza jest bawarka lub woda z glukozą. Również zawsze, niezależnie od tego jak przebiega poród, konieczna jest częsta zmiana podkładów, ponieważ krew, wody płodowe i resztki łożyska są doskonalą pożywką dla rozwoju bakterii. Po zakończonym porodzie najlepiej sukę wstawić do wanny i końcówką prysznica umyć jej tylną część ciała. Jest to konieczne zarówno ze względu na zdrowie suki jak i szczeniąt. Teraz już tylko pozostaje obserwować, czy suka wraca do formy i czy dobrze opiekuje się szczeniętami.
Do artykułu został dodany komentarz:
jagoda.nowicka86@gmail.com): Dzień dobry, chciałabym tylko podziękować za informacje, które znalazłam na tej stronie dotyczące porodu psa! Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za ogrom wiedzy, którą tutaj znalazłam! Co ważne! Zdjęcia, które towarzyszą opisowi jest to coś, co niesamowicie pomogło nam \”amatorom\”, którzy odebrali pierwszy poród naszego pieska-pudelka 🙂 Nasza suczka jest taką królewną, że wszystko za nią musieliśmy robić, zainteresowała się ostatnim ale i tak nie zerwała z niego błony 🙂 Warto może dopisać, że tą błonę należy od razu zerwać po braku reakcji psa? Bo przy pierwszym psie, który się pojawił byliśmy spanikowani i baliśmy się tego zrobić. Było to niesamowite przeżycie przez które przeszliśmy dzięki waszej stronie 🙂 Naprawdę strona i wiedza jaką się podzieliliście są nieocenione 🙂 Dziękuję!



















