
Przez wiele lat uszy psów należących do niektórych ras były kopiowane, czyli przycinane i stawiane, wskutek czego nigdy do końca nie było wiadomo, jak by wyglądały, gdyby je zostawiono tak, jak je stworzyła natura. Problem dotyczył przede wszystkim psów należących do ras obronnych oraz bojowych, np. cane corso, dogów argentyńskich, dogów kanaryjskich, bokserów, sznaucerów i dobermanów, które z ciętymi uszami miały wyglądać bardziej bojowo. Ale na tę modę załapały się również sznaucerki i pinczerki miniaturowe, choć w ich przypadku nie o to chodziło Ponieważ niektóre małżowiny uszne były cienkie i delikatne, po kopiowaniu uszy nie chciały stawać i nadal, jedno lub obydwa, zwisały. Zwijano je wówczas w rulonik i podklejano na pewien czas plastrami “na diabełka”, żeby utrzymać je w pozycji stojącej, co w większości przypadków dawało oczekiwany efekt. Tam, gdzie się to nie udało, pozostawała już tylko korekta chirurgiczna, która w tym czasie była zabiegiem powszechnie stosowanym i akceptowanym.
Od 1 stycznia 2012 roku obowiązuje zakaz kopiowania uszu, w związku z czym wprowadzono również zmiany we wzorcach ras. Na początku właścicielom psów, których te zmiany dotyczyły, bardzo trudno było zaakceptować ich nowy wygląd, dziś widok doga, boksera lub sznaucera ze zwisającymi uszami nikogo już nie dziwi, choć są i tacy, którzy się jeszcze z tym nie pogodzili.
Nie oznacza to jednak, że problemy z nieprawidłowym ustawieniem małżowiny usznej się skończyły. Dość szybko okazało się, że u niektórych psów niecięte uszy mają tendencję do stawania, zamiast załamywać się w miejscu przewidzianym przez wzorzec rasy. Trudno się temu dziwić, skoro przez wiele lat konsekwentnie się je stawiało i ta tendencja się utrzymała. Co ciekawe często dotyczy to tylko jednego ucha. Czasem udaje się to skorygować załamując małżowinę uszną do prawidłowej pozycji i podklejając ją tak, żeby przez dłuższy czas formowała się jak na prawidle. Ponieważ chrząstka u szczenięcia jest bardzo plastyczna, szanse na poprawne ustawienie uszu jest całkiem spora. Skleja się ze sobą kępki włosów tak, żeby ucho znajdowało się w prawidłowej pozycji. Trzeba bardzo uważać, żeby klej znalazł się tylko na sierści, a nie na skórze. bo istnieje ryzyko jej podrażnienia.
W ten sam sposób stawiało się i nadal stawia uszy owczarków niemieckich, które powinny mieć uszy stojące, ale zbyt cienka małżowina uszna nie jest w stanie wyprostować się i utrzymać we właściwej pozycji.
Jeśli problem dotyczy jednego ucha, staramy się ułożyć je identycznie jak drugie, żeby symetria została zachowana. W przypadku, gdy trzeba ustawić dwoje uszu kierujemy się wzorcem rasy. Chrząstka kształtuje się w wieku około trzech miesięcy i jest to najlepszy czas na rozpoczęcie korekty. Odrobinę skracamy sierść na uszach i głowie, usuwamy sierść zasłaniającą kanał słuchowy, bo po podklejeniu ucha trudniej się będzie w to miejsce dostać. Następnie ustawiamy uszy zgodnie ze wzorcem i punktowo sklejamy niewielkie kępki włosów w taki sposób, żeby nadać im prawidłowy kształt, nie utrudniając ich wentylacji. Klej nie może dotykać skóry, skleja się tylko włosy (!) i to nie na całej długości, ale małą kropelką w kilku miejscach. Warto zrobić próbę i zmierzyć ile czasu potrzeba do zastygnięcia kleju, żeby wiedzieć jak długo trzeba przytrzymać ucho, żeby klej stwardniał i małżowina pozostała we właściwym położeniu.
Poprawnie ustawione uszy powoli się do niego przyzwyczajają. Raz na 3-4 tygodnie usuwamy klej wycinając sierść, na której został położony i oceniamy efekt. Bywa, że po uwolnieniu uszy przez chwilę są ustawione prawidłowo, a wkrótce potem obydwa lub jedno z nich wraca do wadliwej pozycji. Jest to sygnał, że trzeba je natychmiast ponownie przykleić, oczywiście do nowych kępek sierści. Proces układania uszu powinien zakończyć się do około szóstego miesiąca życia, choć przy uszach grubych, mięsistych może trwać aż do roku.
Tuż po podklejeniu szczeniak może próbować się od tego uwolnić. Wówczas najlepiej odwracać jego uwagę tak długo, aż się do nowej sytuacji przyzwyczai. Przez cały czas trzeba jednak pilnować, żeby gdzieś uchem nie zahaczył i nie zrobił sobie krzywdy. Warto się jednak uzbroić w cierpliwość, ponieważ jest to jedyna dozwolona interwencja w ustawienie psich uszu, w dodatku bardzo skuteczna.
Większy problem jest z psami, u których ucho powinno być u nasady stojące, a w 1/3 od dołu załamane, tak jak to jest np. u foxteriera lub sznaucera (na zdjęciu powyżej). W tym przypadku małżowina uszna bywa bardzo sprężysta, prostuje się zamiast załamywać i wtedy pozostaje już tylko chirurgiczne skorygowanie wady. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jest to obecnie zakazane i wykrycie śladów takiej operacji na wystawie, może skutkować dyskwalifikacją psa.


















